30 lip 2011

zostawić po sobie ślad, nie sikając na ściany


Chodzi o to, że gatunek ludzki, jak i wiele innych gatunków ssaków, ma tendencję do oznaczania terenu. Na szczęście sikanie na ściany i inne obiekty, jak to w zwyczaju mają psy, nie jest AŻ TAK rozpowszechnione. Natomiast często targany potrzebą osobnik gatunku ludzkiego musi wyskrobać w drzewie swe imię, bądź uzewnętrznić swoją obecność na miejskiej ścianie. I czasem okazuje się, że ludzie śmiesznie się nazywają, na przykład:
Chrupek, na Mickiewicza, róg Wojska Polskiego w Szczecinie
Młodzian, na Rayskiego w tymże Szczecinie
Kotlet, w lokalizacji zapomnianej lub
Głowonuk, chyba gdzieś na Piłsudskiego w Szcz.
W strasznie fajnym filmie "Warriors" (a jeszcze bardziej w powstałej na jego kanwie grze) oznaczanie terytorium było istotnym elementem życia terroryzujących Nowy Jork gangów. Zwyczaj nie przyjął się SILNIE w Polsce, jednak można niekiedy odnotować takie przypadki, na przykład w okolicy Unisławy w Szczecinie, gdzie rządzi nie kto inny, tylko:
Banda Chuja, właśnie tak!
A czy wiedzieliście, że z zostawianiem swoich tagów na ścianie wiąże się również niebezpieczeństwo? I nie chodzi bynajmniej o rozpoznanie przez służby porządkowe, gdzieżby. Chodzi o zniewagę, jak na przykład tu:
(Wyzwolenia, Szczecin).
Na koniec zaś zostawiłam dla Was podpisowy klasyk, niemalże miejską legendę, hasło tak znane, że aż wydawałoby się- niemożliwe. Z niejakim smutkiem odnotowuję fakt, iż przedstawiciele młodego pokolenia mogą nie zrozumieć dowcipu, bo zwyczajnie nie mieli okazji oglądać w TV wspaniałego programu przyrodniczo- podróżniczego "Pieprz i wanilia". O tempora, o mores.
(Szczecin, ulica bez nazwy, ślepe przedłużenie Wawrzyniaka. Proszę sprawdzić, ja nie kłamię)

2 komentarze:

  1. Tony Halik był również w Trzęsaczu i podpisał się na tamtejszym kościele.
    Pewnie całą Amerykę południową pomazał wandal jeden.

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że Tony Halik był wszędzie, generalnie.

    OdpowiedzUsuń