Zdjęcie podesłał Czarny, który gościł na rcmm już nie raz.
Tym razem spłynęła nań łaska kaszubska, owocując bogatą w doznania ścianą w miejscowości Charzykowy.
Kliknijcie na zdjęcie, żeby je powiększyć i doznać pełni błogosławieństwa, od Ligi Obrony Kraju Klubu Płetwonurków "Wodnik", przez grzybki, sceptyczne spojrzenia i komentarze ("trochę to wam słabo wyszło"), manifesty anarchistyczne i wyznania seksualne.
Tu Charzykowy nieco się uspokajają, ale nie dają o sobie łatwo zapomnieć (mnie prześladuje ten rysunek, co to jest? Żołnierz? Robocop?)
Popek mówi Waka Waka.
Edycja: na kilku frontach wytknięto mi, że to nie Robocop, tylko Kapitan Bomba. Przyznaję, kompletnie nie skojarzyłam.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narkotyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narkotyki. Pokaż wszystkie posty
7 lis 2012
22 mar 2012
z archiwum maila III: "Olsztyn co prawda nie jest Nowym Jorkiem"
To chyba rekord- PhunckY przysłał mi dwa maile ze zdjęciami z Olsztyna w połowie 2008 roku. O ile nie mam jakiejś ogromnej dziury w pamięci, która by połknęła fakt publikacji- z pewnością mam w pamięci dziurę, która połknęła istnienie tego materiału. Co jest grzechem o tyle, że materiał jest naprawdę bombowy! Załączam część oryginalnych opisów autora zdjęć.
"rucham miasto moje. doslownie albo deliberacja nt. meandrow zycia plciowego" - Olsztyn, centrum, ulica Mrongowiusza"
""z cyklu: narkotyki w moim miescie - jamajska milosc" - Olsztyn, na Zakladzie Fryzjerskim przy ulicy Mickiewicza"
""z cyklu: narkotyki w moim miescie - jest tanio" - Olsztyn, ulica Mickiewicza"
""Sprzedam kobiete" - kobieta znaleziona na ulicy Glowackiego" (pozwoliłam sobie poedytować fotografię w celu uwydatnienia ogłoszenia, nie wiem, czy się udało- m.z.)
"Przod: drogowskaz, tyl: kotku kocham cie wybacz" - rondo Bema; to jest zabawne zdjecie, albowiem tamten rejon Olsztyna jest dosc szemrany, a tu nagle milosc i empatia" (empatia jak empatia- co do miłości, podobno trafia nawet w największych twardzieli i buraków, więc czemu nie- m.z.)
""Urodzeni by walczyc/Urodziny Zbyszka Kowalczyka" - ulica Zolnierska" (w tym jestem ab-so-lu-tnie zakochana, interakcja jest wspaniała, uwielbiam ludzkość za to, że niektórym elementom się chce, że mają w głowie taką błyskotliwą reakcję i jej nie olewają, jak na przedostatniej focie tu.-m.z.)
"rucham miasto moje. doslownie albo deliberacja nt. meandrow zycia plciowego" - Olsztyn, centrum, ulica Mrongowiusza"
""z cyklu: narkotyki w moim miescie - jamajska milosc" - Olsztyn, na Zakladzie Fryzjerskim przy ulicy Mickiewicza"
""z cyklu: narkotyki w moim miescie - jest tanio" - Olsztyn, ulica Mickiewicza"
""Sprzedam kobiete" - kobieta znaleziona na ulicy Glowackiego" (pozwoliłam sobie poedytować fotografię w celu uwydatnienia ogłoszenia, nie wiem, czy się udało- m.z.)
"Przod: drogowskaz, tyl: kotku kocham cie wybacz" - rondo Bema; to jest zabawne zdjecie, albowiem tamten rejon Olsztyna jest dosc szemrany, a tu nagle milosc i empatia" (empatia jak empatia- co do miłości, podobno trafia nawet w największych twardzieli i buraków, więc czemu nie- m.z.)
""Urodzeni by walczyc/Urodziny Zbyszka Kowalczyka" - ulica Zolnierska" (w tym jestem ab-so-lu-tnie zakochana, interakcja jest wspaniała, uwielbiam ludzkość za to, że niektórym elementom się chce, że mają w głowie taką błyskotliwą reakcję i jej nie olewają, jak na przedostatniej focie tu.-m.z.)
26 mar 2009
madam zuzu rucha irlandię
kochane dzieci, wybyłam ci ja z ekipą informatyków, Gosią oraz Mężem za morze. lot za 29zł sponsorowały tanie linie lotnicze Ryanair z, budzącą- nieuzasadnione być może- rozbawienie, wspaniałą instrukcją postępowania w razie wypadku. a mianowicie, podczas gdy panowie powinni się czołgać
paniom wypada ześliznąć się z samolotu ukrywając krocze (koniecznie!), po czem ulotnić się rączym galopkiem, co sugeruje ostatnia sylwetka na schemacie...
nie ma się jednak co śmiać z Ryanaira, skoro dowiózł nas do miasta Dublin, w którym króluje sfermentowany sok z jabłek oraz dziwnie tania koka...
a' propos koki, Pete Doherty prowadzi aptekę na przedmieściach: narkotykowy biznes kwitnie również w centrum . Efektem łatwej dostępności środków odurzających wydaje się być LEGALNA akcja smarowania po skrzynkach z prądem w okolicach Temple Bar. Ogromnym podziwem darzę zarówno artystów- wykonawców tych zajebistych prac, jak i władze, które pozwoliły na tę akcję i potrafiły wybrać do niej kogoś/coś fajnego (w przeciwieństwie do Szczyna, gdzie, co prawda, streetart zaczyna być dopuszczalny, ale w formie, która mnie odrzuca, czyli naiwnego eko-graffiti):
wbrew temu, co sugeruje ostatnia z serii fotek zakrzyknę po tiwiszopowemu ALE TO NIE WSZYSTKO!, ponieważ wizje skażonego chemią umysłu zataczają w mieście Dublin szerokie kręgi (jaja sobie robię z tymi narkotykami oczywiście, fajne szyldy i witryny mogą być owocem trzeźwej kreatywności. madam zuzu podobie się co poniżej):
Budda jest oczywiście poza kategorią ulicznej kreatywności, ale spójrzcie, jaki on jest strasznie rubaszny...
Wracając do tematu street artu, widać również klasyki, chociaż nie tak gęsto jak w polskich miastach. Przez klasyki rozumiem oczywiście wlepy
niezidentyfikowane mazy, które coś przypominają (uśmiechają się do mnie!): oraz mniej lub bardziej zaangażowane szablony
(trzy ostatnie na molo w Howth wygapił Małżon, szablon z BB widziałam też u nas na prowincji).
Howth w ogóle jest fajne, ponieważ mają tam prawdziwe foki żyjące na wolności oraz rozbrykane pingwiny na ścianie, których zdjęcie dedykuję, oczywiście, ekipie świętej pamięci Tfora, a zwłaszcza Sis
na zakończenie tej interaktywnej, spaczonej relacji z półtoradniowej wycieczki do Dublina, pozostawię wam do refleksji poniższe:
paniom wypada ześliznąć się z samolotu ukrywając krocze (koniecznie!), po czem ulotnić się rączym galopkiem, co sugeruje ostatnia sylwetka na schemacie...
nie ma się jednak co śmiać z Ryanaira, skoro dowiózł nas do miasta Dublin, w którym króluje sfermentowany sok z jabłek oraz dziwnie tania koka...
a' propos koki, Pete Doherty prowadzi aptekę na przedmieściach: narkotykowy biznes kwitnie również w centrum . Efektem łatwej dostępności środków odurzających wydaje się być LEGALNA akcja smarowania po skrzynkach z prądem w okolicach Temple Bar. Ogromnym podziwem darzę zarówno artystów- wykonawców tych zajebistych prac, jak i władze, które pozwoliły na tę akcję i potrafiły wybrać do niej kogoś/coś fajnego (w przeciwieństwie do Szczyna, gdzie, co prawda, streetart zaczyna być dopuszczalny, ale w formie, która mnie odrzuca, czyli naiwnego eko-graffiti):
wbrew temu, co sugeruje ostatnia z serii fotek zakrzyknę po tiwiszopowemu ALE TO NIE WSZYSTKO!, ponieważ wizje skażonego chemią umysłu zataczają w mieście Dublin szerokie kręgi (jaja sobie robię z tymi narkotykami oczywiście, fajne szyldy i witryny mogą być owocem trzeźwej kreatywności. madam zuzu podobie się co poniżej):
Budda jest oczywiście poza kategorią ulicznej kreatywności, ale spójrzcie, jaki on jest strasznie rubaszny...
Wracając do tematu street artu, widać również klasyki, chociaż nie tak gęsto jak w polskich miastach. Przez klasyki rozumiem oczywiście wlepy
niezidentyfikowane mazy, które coś przypominają (uśmiechają się do mnie!): oraz mniej lub bardziej zaangażowane szablony
(trzy ostatnie na molo w Howth wygapił Małżon, szablon z BB widziałam też u nas na prowincji).
Howth w ogóle jest fajne, ponieważ mają tam prawdziwe foki żyjące na wolności oraz rozbrykane pingwiny na ścianie, których zdjęcie dedykuję, oczywiście, ekipie świętej pamięci Tfora, a zwłaszcza Sis
na zakończenie tej interaktywnej, spaczonej relacji z półtoradniowej wycieczki do Dublina, pozostawię wam do refleksji poniższe:
tagi:
Dublin,
dziwne obiekty,
informacje,
Irlandia,
narkotyki,
obczyzna,
obrazki,
oświadczenia,
pingwiny,
polityka,
przeróbki i dopiski,
szablony,
szyldy,
wlepki,
zwierzęta
7 maj 2008
po przerwie...
... i chwilowym spadku formy, madam zuzu powraca z porcją miłych dla oka i duszy obrazkó miejskich.
ach, czegoż tu nie ma?! jest Wader radość i zabawa na Bukowym w Szczecinie
jest i dobroduszny sygnalista, z którym trzeba utrzymywać kontakt wzrokowy manewrujac przy Tesco na Słonecznym
a na Tkackiej weseli ludzie deklarują, jak miłe rzeczy robi znimi narkotyk miękki pod tytułem marihuana
ach, czegoż tu nie ma?! jest Wader radość i zabawa na Bukowym w Szczecinie
jest i dobroduszny sygnalista, z którym trzeba utrzymywać kontakt wzrokowy manewrujac przy Tesco na Słonecznym
a na Tkackiej weseli ludzie deklarują, jak miłe rzeczy robi znimi narkotyk miękki pod tytułem marihuana
Subskrybuj:
Posty (Atom)