Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią z Facebooka, wrzucam dziś porcję streetartu z Paryża. Wszystkie zdjęcia pochodzą z obszernych zbiorów Patrycji, która (w końcu!) odpala właśnie swój projekt: http://paristreetart.blogspot.fr/.
Poniżej zapowiedź klimatów, jakich można się spodziewać:
Mój faworyt w kategorii "idealna kompozycja":
Mój faworyt w kategorii "aaaaaww":
23 lut 2013
21 lut 2013
Obrzydliwie i wulgarnie
Dzisiaj będzie fekalnie. Przykro mi, czasem trzeba, a wszelkie pogłoski o tym, jakoby dziewczęta korzystały z toalet wyłącznie w celach higieniczno-kosmetycznych są mocno przesadzone.
Dobra rada, by urozmaicić tę ponurą kolorystycznie tematykę:
(są na to sposoby, na przykład: duże ilości na raz szparagów lub buraków lub infekcja ropna; miłej zabawy!)
(a ludźmi można?)
Oba napisy pochodzą z garaży w okolicach ul. Krakusa w Szczecinie (jeśli mnie pamięć nie myli: gdzieś między Konopnickiej, a Poniatowskiego, jeśli ktoś jest ciekaw), zdjęcia i obserwacje moje.
Dobra rada, by urozmaicić tę ponurą kolorystycznie tematykę:
(są na to sposoby, na przykład: duże ilości na raz szparagów lub buraków lub infekcja ropna; miłej zabawy!)
(a ludźmi można?)
Oba napisy pochodzą z garaży w okolicach ul. Krakusa w Szczecinie (jeśli mnie pamięć nie myli: gdzieś między Konopnickiej, a Poniatowskiego, jeśli ktoś jest ciekaw), zdjęcia i obserwacje moje.
17 lut 2013
14 lut 2013
Kocham cię, miasto moje
Należy to powiedzieć: z okazji Walentynek i bez okazji: kocham cię, miasto, kocham cię blogasku i kocham Was, którzy tu wchodzicie - bez względu na częstotliwość. Ulice powiedziały już wiele o miłości, ale ten temat nie umiera nigdy.
Zamiast marudzić, że Walentynki są przereklamowane i komercyjne, sprzedajcie miłosne wyznanie komuś bliskiemu: rodzicom, rodzeństwu, dziadkom, zwierzątku domowemu, pierdolniętym przyjaciołom - na bank macie takiego kogoś, tak jak Knedlik ma Kluskę.
Szczecin, Przestrzenna (zdjęcie przysłał Szelest wieki temu)
Miłość w tym roku jest bardzo gastronomiczna:
Szczecin, tyły Społemu na Reymonta (zdjęcie moje)
Jeżeli - smutnym zrządzeniem losu - w Waszych życiach brakuje realnych obiektów miłych emocji, możecie wyznać uczucia bytowi ulotnemu:
Goleniów (foto od Adama, co pił piwo w Szmacie i mailował)
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Szczecin, Przestrzenna (zdjęcie przysłał Szelest wieki temu)
Miłość w tym roku jest bardzo gastronomiczna:
Szczecin, tyły Społemu na Reymonta (zdjęcie moje)
Jeżeli - smutnym zrządzeniem losu - w Waszych życiach brakuje realnych obiektów miłych emocji, możecie wyznać uczucia bytowi ulotnemu:
Goleniów (foto od Adama, co pił piwo w Szmacie i mailował)
12 lut 2013
Ulice Berlina
Dla odmiany od publikowanych tu zazwyczaj mądrości ściennych, kilka ładnych obrazków. Obserwowali, fotografowali i przysłali: Anka&Robe. Kolejność losowa.
Berlin, miasto kebabów...
A tu co mamy? Coś jakby żaba, ale jednak nie, bo nie ma kończyn (no, prawie), za to wyposażono ją w skrzydła i ucho z penisa. No nie wiem.
Biały miś jest symbolem Berlina.
A tu co mamy? Coś jakby żaba, ale jednak nie, bo nie ma kończyn (no, prawie), za to wyposażono ją w skrzydła i ucho z penisa. No nie wiem.
10 lut 2013
Polowanie na Mykerinosa
Wczorajsze tajemnice Gdańska pozostają nierozwiązane. Duch Mykerinosa krąży po Trójmieście, grzechocząc kośćmi, przenikając myśli żywych... i rysunkowych.
Zdjęcie z Gdańska & przerażona i zasmucona (utratą kości Mykerinosa? hmm?) twarz: Krik (love). Krik mówi, że "nic nie wie o tych kościach". Wierzymy na słowo.
Bonusowo zbliżenie na wyrazy uznania od wiernych fanów, zamieszczone na pracy artysty (jak już takie metody stosujemy, to ja bym się domalowała u Vincenta, z dużą ilością buziaczków):
Krótko mówiąc: miliony serduszek w stronę Krika za super robotę i milion znaków zapytania w stronę tajemnicy egipskiego władcy (podoba mi się wątek zrozpaczonych archeologów, wysnuty w komentarzach pod poprzednim postem).
Bonusowo zbliżenie na wyrazy uznania od wiernych fanów, zamieszczone na pracy artysty (jak już takie metody stosujemy, to ja bym się domalowała u Vincenta, z dużą ilością buziaczków):
Krótko mówiąc: miliony serduszek w stronę Krika za super robotę i milion znaków zapytania w stronę tajemnicy egipskiego władcy (podoba mi się wątek zrozpaczonych archeologów, wysnuty w komentarzach pod poprzednim postem).
9 lut 2013
Tajemniczy Gdańsk
14 stycznia 2013 dwie rzeczy wydarzyły się niemal jednocześnie (oczywiście, rzeczy wydarzających się niemal jednocześnie są miliony każdego dnia, ale nie wszystkie dotyczą ważkich kwestii ruchania miast).
Rzecz pierwsza: Magda przysłała mi maila z tym zdjęciem:
Gdańsk, Starówka, okolice ul. Długiej* (zdjęcie zrobiła i przysłała Magda L.).
Rzecz druga: Riennahera opublikowała na swoim blogu ten post .
Riennahera, tak naprawdę, była tego dnia pierwsza. Zanim zdążyłam ją zmolestować pytaniami lub chociaż podlinkować zdjęcie na facebooku, spłynął mail od Magdy. Abrakadabra.
Jeśli dobrze się przyjrzycie, zauważycie z pewnością, że zdjęcie od Magdy i zdjęcie Rienn pochodzą z dwóch różnych miejsc. Czyli: Gdańsk ma swojego mema. Frapuje mnie jego treść, bo nie znalazłam jak dotąd wyjaśnienia ani źródła. Oczywiście, sprawdziłam, kim był Mykerinos (starożytnym władcą egipskim w konkretnym nakryciu głowy), ale skąd wątek jego kości? Pierwsze podejrzenie, to "na pewno z jakiejś piosenki", tak samo jak w przypadku szczecińskiego "Karola nie ma w domu talerzy, bo dom talerzy, bo dom talerzy jest zamknięty" (o tym tekście i jego znaczeniu dla Szczecina piszę od dwóch miesięcy i nie mogę skończyć) - ale nie dokopałam się do niczego chociażby zbliżonego (do źródła Karoli też nie, a ponoć w tym przypadku to faktycznie piosenka). Liczę na Was, drodzy czytelnicy, królowe i królowie kontekstów, miejskich legend i tajemnic. Jaka jest geneza "mieli my kości Mykerinosa"?
*Poprawka od lepiej zorientowanych, niż turystka Magda i ja (która nie byłam w Gdańsku od piątego roku życia): Długa to jest Główne Miasto, a nie Stare Miasto (jest ono w okolicach Wielkiego Młyna i Ratusza Staromiejskiego), oraz Gdańsk nie ma Starówki. W imieniu autorki zdjęcia i swoim przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się urażeni ignoranckim opisem.
Rzecz pierwsza: Magda przysłała mi maila z tym zdjęciem:
Gdańsk, Starówka, okolice ul. Długiej* (zdjęcie zrobiła i przysłała Magda L.).
Rzecz druga: Riennahera opublikowała na swoim blogu ten post .
Riennahera, tak naprawdę, była tego dnia pierwsza. Zanim zdążyłam ją zmolestować pytaniami lub chociaż podlinkować zdjęcie na facebooku, spłynął mail od Magdy. Abrakadabra.
Jeśli dobrze się przyjrzycie, zauważycie z pewnością, że zdjęcie od Magdy i zdjęcie Rienn pochodzą z dwóch różnych miejsc. Czyli: Gdańsk ma swojego mema. Frapuje mnie jego treść, bo nie znalazłam jak dotąd wyjaśnienia ani źródła. Oczywiście, sprawdziłam, kim był Mykerinos (starożytnym władcą egipskim w konkretnym nakryciu głowy), ale skąd wątek jego kości? Pierwsze podejrzenie, to "na pewno z jakiejś piosenki", tak samo jak w przypadku szczecińskiego "Karola nie ma w domu talerzy, bo dom talerzy, bo dom talerzy jest zamknięty" (o tym tekście i jego znaczeniu dla Szczecina piszę od dwóch miesięcy i nie mogę skończyć) - ale nie dokopałam się do niczego chociażby zbliżonego (do źródła Karoli też nie, a ponoć w tym przypadku to faktycznie piosenka). Liczę na Was, drodzy czytelnicy, królowe i królowie kontekstów, miejskich legend i tajemnic. Jaka jest geneza "mieli my kości Mykerinosa"?
*Poprawka od lepiej zorientowanych, niż turystka Magda i ja (która nie byłam w Gdańsku od piątego roku życia): Długa to jest Główne Miasto, a nie Stare Miasto (jest ono w okolicach Wielkiego Młyna i Ratusza Staromiejskiego), oraz Gdańsk nie ma Starówki. W imieniu autorki zdjęcia i swoim przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się urażeni ignoranckim opisem.
5 lut 2013
Nadejszła wiekopomna chwila...
Na Facebooku święto: rucham-cię-miasto-moje dorobiło się 500 mniej lub bardziej wiernych fanów. Dziękuję wszystkim za klikanie, lubienie, udostępnianie, wsparcie, konwersacje, głupie komentarze, podsyłane materiały i dawanie mi (coraz większej, bez kitu!) motywacji, żeby nie kisić zdjęć na dysku.
Z tej okazji świętuję, po pierwsze - adekwatną piosenką:
Po drugie - oglądając po raz kolejny krótki, lecz uroczy materiał o pani Ludmile, która jest wcieleniem mnie za około 40 lat:
I po trzecie (a najważniejsze!) - wyszukując najbardziej adekwatne zdjęcie z jeszcze nie opublikowanych zapasów. Jego nastrój oddaje ducha tego, czym jest rucham-cie-miasto-moje. Nie przemyślałam tego bloga. I nie mam zamiaru tego robić: biegnę przez internety wymachując łapami jak Stan z Monkey Island, czasem coś zahaczę i zrzucę - trudno, nic nie poradzę. Jeśli mam jakikolwiek zamysł, to taki, że blogasek pozostanie tym, czym był dotąd: pierdołowatym blogaskiem z głupimi fotkami, które z jakiegoś powodu śmieszą i cieszą pewną część społeczeństwa.
Szczecin, pl. Kościuszki - patrz do góry! (zdjęcie moje, wygapił Wpieniony Tłumacz)
Z tej okazji świętuję, po pierwsze - adekwatną piosenką:
Po drugie - oglądając po raz kolejny krótki, lecz uroczy materiał o pani Ludmile, która jest wcieleniem mnie za około 40 lat:
I po trzecie (a najważniejsze!) - wyszukując najbardziej adekwatne zdjęcie z jeszcze nie opublikowanych zapasów. Jego nastrój oddaje ducha tego, czym jest rucham-cie-miasto-moje. Nie przemyślałam tego bloga. I nie mam zamiaru tego robić: biegnę przez internety wymachując łapami jak Stan z Monkey Island, czasem coś zahaczę i zrzucę - trudno, nic nie poradzę. Jeśli mam jakikolwiek zamysł, to taki, że blogasek pozostanie tym, czym był dotąd: pierdołowatym blogaskiem z głupimi fotkami, które z jakiegoś powodu śmieszą i cieszą pewną część społeczeństwa.
Szczecin, pl. Kościuszki - patrz do góry! (zdjęcie moje, wygapił Wpieniony Tłumacz)
4 lut 2013
Autobusy i tramwaje
Dla tych, którzy cisną się w zbiorkomach.
Uzasadnienie godne króla dyskusji, o tym dlaczego nie kupować biletów:
Szczecin, przystanek Derdowskiego w kierunku Zawadzkiego (zdjęcie moje); zbliżony przekaz pysznił się też na kasie biletowej, której zdjęcie krążyło po internetach.
W Szczecinie Meras jest wszędzie, gdzie spojrzysz: na ścianach, na rurach, na płotach. Na Pomorzanach, Pogodnie i w centrum. Wszędzie Meras. Teraz także w Twoim autobusie! Lub Twoim autobusem (że w sensie jest nim - tym autobusem).
Szczecin, przystanek widać jaki (zdjęcie moje)
Szczecin, przystanek Derdowskiego w kierunku Zawadzkiego (zdjęcie moje); zbliżony przekaz pysznił się też na kasie biletowej, której zdjęcie krążyło po internetach.
W Szczecinie Meras jest wszędzie, gdzie spojrzysz: na ścianach, na rurach, na płotach. Na Pomorzanach, Pogodnie i w centrum. Wszędzie Meras. Teraz także w Twoim autobusie! Lub Twoim autobusem (że w sensie jest nim - tym autobusem).
Szczecin, przystanek widać jaki (zdjęcie moje)
2 lut 2013
And I think to myself... Mizeria to jest coś!
Włóczysz się po mieście, bo masz wolne przedpołudnie. Deszcz nie pada. Widzisz szablon na ścianie. Podchodzisz zrobić zdjęcie, bo inaczej już się nie da. Na szablonie Louis Armstrong. Obok szablonu komiksowy dymek.
I już wiesz, o czym myślą ludzie o pięknych głosach.
Szczecin, Sikorskiego - rondo przy Turzynie (zdjęcie moje)
UZPEŁNIENIE
W komentarzach na Facebooku Marcin zwany Pasterzem dostarczył kontekst do powyższego zdjęcia: "szablon i dopisek to gdzieś 94-95 rok. fp = felicite pueros, zespół taki co przemek głowa był wokalistą, a mizeria to pankowy dziewczyński zespół". Zawsze trochę mi szkoda odzierania abstrakcji z abstrakcji, ale informacje od Marcina są cenne z punktu widzenia historii miasta.
I już wiesz, o czym myślą ludzie o pięknych głosach.
Szczecin, Sikorskiego - rondo przy Turzynie (zdjęcie moje)
UZPEŁNIENIE
W komentarzach na Facebooku Marcin zwany Pasterzem dostarczył kontekst do powyższego zdjęcia: "szablon i dopisek to gdzieś 94-95 rok. fp = felicite pueros, zespół taki co przemek głowa był wokalistą, a mizeria to pankowy dziewczyński zespół". Zawsze trochę mi szkoda odzierania abstrakcji z abstrakcji, ale informacje od Marcina są cenne z punktu widzenia historii miasta.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)





























