6 gru 2007

reklama dźwigniom!


miszowaty ostatnio napomknął coś, że plusem nieniejszego bloga są cwane komentarze. nie wierzę w to, bo misz był podpruty.

w dzisiejszym odcinku, jak przystało na socjolożkę, zajmę się chwytami reklamowymi.
jak wiadomo: wszystko, co migocze- przyciąga wzrok, a wszystko, co zagraniczne- jest zajebiste. właściciele budki z kebabami przy al. Piastów trochę przesadzili z zastosowaniem obu koncepcji, skutkiem czego powstało to:

zdjęcie zrobione w dzień nie oddaje ani odrobinę uroku tego blichtru, migoczących lampek, dyskretnego niby złota i ogólnego przepychu. na budę naskarżył GDR!

zasadę "przesadnie dużo wszystkiego" wyznaje również właściciel sklepu z odżywkami dla sportowców w przejściu podziemnym pod al. Wyzwolenia. mnie kulturyści ogólnie przerażają, na tych plakatach dodatkowo mają srogie miny i nie zniweluje tego dopisane "mój malutki" ani dorysowany irokez. a was? zachęca? :)


istnieje jeszcze jeden chwyt reklamowy, który jest niezawodny, jednakże tylko w jednym jedynym miejscu- na Wielkim Pomorzu, czyli GROSSE VORPOMERN (niech żyje!). żaden szanujacy się Wielkopomorzanin nie oprze się zakupowi mebli, noszących tak piękne nazwy.

mebli szukał Michał zwany Czarnym (a dziś pewnie Czarnym Mikołajem, taki dzień)

innym sposobem przyciągnięcia klientów jest zaintrygowanie. tak, tak, proszę państwa, stawiajmy na oryginalne i niebanalne pomysły, nie wstydźmy się eksperymentów.

właściciel kawiarni baru Pasat w Trzebieży odurzył swój namiot rozweselaczem, ryzykując powikłania, a wszystko to KU WASZEJ UCIESZE!*

na ul. Jagiellońskiej znaleźć można rewolucję w kwestii obsługi klienta!

gdzie jeszcze napotkasz pląsające ekspedientki?**

kluczem do sukcesu finansowego jest również nietypowa usługa. na 5go Lipca można na ten przykład skorzystać z tego:

w ofercie dziury w brzuchu i inne radości ***
(tak, pod napisem widać odbicie moich aryjskich, stworzonych do rodzenia aryjskich dzieci bioder, oraz fantastycznych, długich, przyciętych nóg lol)

czego natomiast NIE ROBIMY- nie nadajemy produktom nazw mylących, na boga! to niedopuszczalne.

blaza NIE JEST domeną człowieka ożywionego napojem energetyzującym, drogi producencie!

na koniec coś, co wprawiło mnie w konfuzję wczoraj, kiedy wracałam autobusem z uczelni. otóż w notce o wyborach mogliście państwo obejrzeć nową powierzchnię reklamową szczecińskiej komunikacji miejskiej, w postaci dyndadełek do trzymania się. dyndadełka rozmiarów imponujących nie są, toteż reklama musi być zwięzła. Simplusowi wyszła tak zwięzła, że przez pół godziny widziałam tylko to, co napisane największymi literami i do głowy przychodziły mi takie sformułowania jak: "lol", "pieprzeni faszyści", "śmierdzę, więc nie macie dla mnie oferty", "okurwalol, ale chamskie" itp.
w zbliżeniu reklama traci na uroku, ale szacun się należy.



wszystkie obrazki z wyjątkiem wesołego namiotu pochodzą ze Szczecina.

* tak naprawdę tego nie zrobił, ale nazwa ładna
** no, rusz wyobraźnią MOGŁOBY TAK BYĆ! i nazwa to sugeruje jak cholera
*** j.w.

11 komentarzy:

  1. Haha, dobra seria :)

    A budę z kebabami teraz obudowali jakimś plexi i wygląda, jak to mówią zagraniczniacy, better than ever.

    OdpowiedzUsuń
  2. wesoly namioot buehehe ale bombka :D i reklama simplusa

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobnie oczojebna budka z kebabem jest na rogu Boh. Warszawy i Krzywoustego - jak pierwszy raz ją zobaczyłem w nocy myślałem że ufole wylądowały i trzeba ruch oporu wzywać czy coś.
    Meble kuchenne już co prawda mam, ale chętnie bym wciągnął nową kanapę. Oczywiście pod warunkiem że kanapa występuje pod piękną, wielkopomorską nazwą, powiedzmy Helga albo Griselda.
    Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na spiralę na reklamie baru Pasat - to sugeruje, że w środku mogą występować cyklony i tajfuny. Coś dla prawdziwych morskich wilków.

    OdpowiedzUsuń
  4. budka na zdjęciiu wygląda nawet nawet, zachęca do kupna kota w bułce, kojarzy mi się z wesolastym miasteczkiem albo cyrkiem.gdyby ująć budkę na tle wspaniałych sypiących się obeszczanych kamienic, a nie polibudy, byłaby wyglądała bardziej absurdalnie (bo tak wygląda w kontekście tej dzielnicy).

    OdpowiedzUsuń
  5. smutnym jest to, że jak niedawno mijałem tramwajem linii 12 budkę to pomyślałem "wróce tu i zrobię zdjęcie" i się okazuje, że ktoś mnie ubiegł...czy dojdzie do tego,że będziemy się prześcigali w uwiecznianiu nowopowstałych atrakcji tego typu w naszym mieście...? boję się, że będzie ich coraz mniej w miarę ulepszania i dostosowywania do NORM jakichs europejskich, ze pewnego dnia wyjade rowerem na miasto, a tam wszedzie będa gładkie, ładnie oznakowane ściezki rowerowe i przestrzeń będzie tak dogodna i ułożona i zeby zrobic ciekawe zdjęcie będe jezdzic do podszczecinskich miejscowosci... :]

    OdpowiedzUsuń
  6. niezłe zdjęcia
    ale najlepsze aryjskie bioderka :]
    a ta fura, o którą się opierasz swoim aryjskim tyłkiem, to twoja je?

    OdpowiedzUsuń
  7. Michał, wizja twa jest apokaliptyczna (ta o europejskiej gładkości), a co do konkurencji w zdjeciach- wyzwanie, wyścig, nowa forma miejskiej gry, jak kurierowanie, tylko z aparatem ;)

    sopo- nie opieram się wcale, nie moja i właśnie zobaczyłam, że wyglądam jak baryłeczka :D

    OdpowiedzUsuń
  8. a, i jeszcze: mzimu, ta spirala to pewnie synonim dobrej zabawy. i- pewnie tego nie przeczytasz, ale weź coś zrób zmoim kontem na odra1300, to ważne dla Wielkiego Pomorza (chyba mamy ZDRAJCĘ!)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Kebab Szczecinski, Kebab Berlinski" (Swoja droga to zdecydowal by sie kebab czy kebap), do tego sofa Jurgen... moze wezcie wy sie tam w tym Szczecinie do IV Rzeszy zapiszcie :)

    Interpretacja 'Blazera' miazdzy i rozwala :))

    OdpowiedzUsuń
  10. windom- nie rzesza, a Wielkie Pomorze!

    OdpowiedzUsuń
  11. To bardzo proste - kebab to po polskiemu, kebap po niemieckiemu.
    Swoją drogą, parę dni temu się przejechałem służbowo po niemieckiej (znaczy się będącej pod niemiecką okupacją) części Wielkiego Pomorza, znaczy się po DDR-owskich wiochach przy granicy i jedna mała obserwacja: każda, nawet najmniejsza zabita dechami dziura ma swoją starogermańską budkę sprzedającą starogermańskie kebaby.

    OdpowiedzUsuń