26 kwi 2013

Jest takie miejsce


Szczecin (jak pewnie większość polskich miast) ma w sobie dużo dziwnej magii i trzeba tylko (jak pewnie w większości polskich miast) odpowiednio przeprogramować percepcję - zignorować żulerskie klimaty w centrum, otworzyć oko na piękno w brzydocie i takie tam. Wiem, jak to brzmi.
Jest takie miejsce w Szczecinie, które wita wszystkich. I nie chodzi o ścianę naprzeciwko dworca, która pokazuje kto tu rządzi. I nie chodzi mi o wizytówki miasta rodem ze strony Urzędu Miejskiego.
Masz ulicę która - bardzo słusznie - nazywa się Zapadła. Zazwyczaj siedzą tam podpici wędkarze. Ktoś spuszcza olej z samochodu na nielegalu. Wśród śmieci raczej flaszka po jabolu z Biedry, niż zużyte gumki. I siedzisz tam jakiegoś wczesnoletniego dnia, popijasz coś zimnego z bąbelkami, masz przed sobą kawałek Odry Zachodniej, a za Tobą po lewej porządną wizytówkę miasta - tych dwóch koleżków:

Szczecin, ul. Zapadła - nabrzeże (oba zdjęcia moje).
I myślisz sobie: "kuuuurde, TO powinno walić przyjezdnych po oczach".

A na supermegadługi weekend (dla co szczęśliwszych zaczynający się już dziś) polecam wyskok na kajaki jeśli Wasza okolica na to pozwala. Z wody wszystko wygląda lepiej, na przykład - płynących do Szczecina z południa (odpowiednim, ekhm, korytem Odry) witają porządne treści.

3 komentarze: