Cztery dni po rocznicy największej katastrofy jądrowej świata niespodziewanie dostałam prezent od Andy'ego. Czarnobylskie graffiti przypominające, że zmarłe dzieci nie płaczą.
A tu robiąca wrażenie fotorelacja z wycieczki do ewakuowanej w 1986 Prypeci. Mnie chyba najbardziej poruszyło zdjęcie elektrycznych samochodzików z wesołego miasteczka.
bylam tam w 2007. z kolejnosci fotek wnioskuje, ze osoba fotografujaca byla na tkiej samej wycieczce jak ja. a i w samej prypeci niewiele sie zmienilo.
OdpowiedzUsuńTeż zamierzam się tam wybrać, tylko muszę znależć czas i pieniądze !
OdpowiedzUsuń